Pozdrawiam "natoska", ja jestem tym facetem z aparatem na statywie.
To niestety fakt, zazwyczaj w takich warunkach używa się nagłośnienia rozproszonego (dużo małych glośniczkow), jak w kościołach, ale to juz kwestia finansów.
Jestem tego samego zdania. Uważam też, że masa robota w LEGO Sumo nie powinna regulaminowo przekraczać 1,5 - 1,6 kg. Ograniczyłoby to występowanie "czołgów" na dwóch brickach, sześciu siłownikach i masie 1999 g. Nie każdego stać na dwa komplety Mindstorms, praktycznie mogą sobie na to pozwolić tylko kluby i pracownie. Robot zbudowany z wykorzystaniem pojedynczego zestawu bez względu na to, jak bardzo wyrafinowana byłaby jego konstrukcja i wydumany algorytm, zwyczajnie będziie musiał ustąpić brutalnej sile i masie.
Z roku na rok jest coraz więcej publiczności, z czego należy się cieszyć. Trzeba jednak brać to pod uwagę przy planowaniu stanowisk. Chyba lepszym rozwiązaniem byłoby ulokowanie przy podcieniach z umieszczonym tam wejściem dla zawodników
System rozgrywek to jakieś nieporozumienie. Co to znaczy "system pucharowy"? Losuje się w grupie dwie pary i zwycięzcy tych walk przechodzą dalej? Chyba ludzie związani z Politechniką mają dość zdolności logicznego rozumowania żeby zrozumieć, że w takim systemie z grupy wychodzi najsilniejszy robot oraz praktycznie losowo dobrany z pozostałych. Np. drugi pod względem "siły" robot w grupie ma tylko 25% szans na wyjście (przy czterech zawodnikach). Równie dobrze zamiast niego z grupy może wyjść potencjalnie słabszy zawodnik. W ten sposób do elementu walki dodano element hazardu. Nie wystarczy mieć w miarę dobrego robota, trzeba jeszcze mieć szczęście w grach losowych. Czy ktoś, kto przejechał na turniej pół Polski mógł się spodziewać, że weźmie udział w jednej walce oraz w czymś w rodzaju pokera? Brak czasu na metodyczne rozegranie wymaganej ilości walk? To może lepiej ze wszystkich zarejestrowanych po prostu wybrać losowo trzech zawodników i niech walczą o miejsca, a reszta niech się nie trudzi... dojazdem. Przy sprawnej organizacji rozegranie eliminacji grupowych metodą "każdy z każdym" odbyłoby się w ciągu niecałej godziny przy zaangażowaniu 1 (jednego) sędziego dla danej konkurencji (tak było np. na ostatnim Sumo Challenge w Łodzi).
Tylko niestety tu tej organizacji było brak. Poczynając od braku prądu w sali serwisowej (dzika plątanina najrozmaitszych przedłużaczy, dobrze że laptop był naładowany) poprzez gigantyczne opóźnienia (cały czas miałem wrażenie, że sędziowie pochłonięci są wyłącznie walką z nie działającymi modułami startowymi) do braku jakichkolwiek informacji o ilości zawodników, podziale na grupy, ilości walk i ich rezultatach, jakie się odbyły, jakie jeszcze będą, kto wyszedł, kto odpadł itp. Nic. Aby cokolwiek się dowiedzieć, najlepszą metodą było sterczenie w strategicznym miejscu przy barierce za plecami sędziów i akrobatyczne podglądanie ekranów ich komputerów pod czyjąś pachą. W ten sposób po stoczeniu jednej jedynej i niestety przegranej walki spędziliśmy radosne półtorej godziny w oczekiwaniu na następną, aż w końcu nasz programista zaczepił jednego z sędziów pytając kiedy będzie kolejna nasza walka i dowiedział się, że eliminacje w grupach już są zakończone, a robot po rozegraniu jednej walki nie wyszedł z grupy pięciu (a może czterech, bo tego oczywiście nie wiemy) zawodników, bo jest "system pucharowy", czyli w zasadzie losowanie wychodzących z grupy (ilu by ich nie było, bo tego też nie wiemy).
O tym, że były już jakieś finały dowiedzieliśmy się od naszego sąsiada od stolika, który wrócił dumny na salę serwisową (II miejsce).
Podsumowując: Robomaticon, do tej pory oglądany oczami widza mocno mnie rozczarował od strony kuchni, a największe wątpliwości wzbudził opisany wyżej system rozgrywek. Trochę inaczej odczuwa się "wywalczoną", a trochę inaczej "wylosowaną" przegraną, więc współczuję tym, którzy dojechali z naprawdę daleka tylko po to, aby rozegrać jedną walkę. Nawet doświadczeń konstruktorskich z przebiegu turnieju nie dało się w ten sposób wyciągnąć. Nas, jako "miejscowych" na szczęście nie oczekiwał wielogodzinny powrót. Wnioski na następny rok? Zabrać ze sobą szpulę kabla i składane stołeczki. I może kilka robotów., większe szanse przy losowaniu
Aha: na salę serwisową mógł wejść każdy, kto miał ochotę. Wyjść również.