Potrzebuję zasilić urządzenia oparte na ESP32 bez dostępu do sieci.
Chciałbym do tego celu wykorzystać panele słoneczne dające napięcie rzędu 5-10V o mocy około 0.5W. Napięcie i moc można zmodyfikować, to jest tylko punkt wyjścia.
Zakładam całoroczne korzystanie z urządzeń bez nadzoru czyli potrzebuję jakiś akumulator pośredniczący pomiędzy panelem a urządzeniem. Wymyśliłem sobie po prostu powerbanka do komórek o pojemności 4000mAh za ca. 16 pln.
Czy mogę się spodziewać jakichś problemów? Power bank będzie pracować nonstop oddając energię urządzeniom, podejrzewam zapotrzebowanie na prąd nie większy niż 100-200 mA i to tylko w piku ponieważ głównie ESP32 będzie sobie smacznie spał, ale będzie się budził raz, dwa razy na godzinę aby popracować przez kilkanaście sekund.
Jak długo taki "układ" ładowania codziennie ma prawo wytrzymać i czy mogę się spodziewać jakichś innych ewentualnych kłopotów?
Zakładam, że elektronika powerbanka ochroni akumulatory od przegrzania i przeładowania, ale czy w każdym powerbanku, jak to sprawdzić?
Ponadto jeśli ESP32 lub coś na jego pokładzie się sfajczy, zrobi zwarcie albo jakiś inny głupi numer, to powerbank po prostu przestanie zasilać trupa i sam nie będzie zagrożeniem pożarowym?
Czy jest jakiś lepszy pomysł na zasilanie ESP32 bez sieci i bez przerabiania powerbanku i pakowania kolejnego kontrolera do kontrolowania zasilania? Na elegancji rozwiązania mi nie zależy, byle było skuteczne i w miarę długowieczne oraz łatwe w instalacji.
Ponieważ skorzystam z kilku a może nawet kilkunastu takich konstrukcji (pewnie spalę pierwsze prototypy), to taniość rozwiązania jest dosyć kluczowa w tej zabawie, a cała "elegancja" tych urządzeń ma być skoncentrowana w oprogramowaniu tych zabawek - biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że jestem tylko prostym konsumentem elektroniki i mam problem nawet z banalnym lutowaniem dwóch drutów, proszę o wyrozumiałość i przyjazne początkującemu odpowiedzi 🙂