Prośba o pomoc w zrozumieniu połączenia kondensatorów

[brtk93]

To mój pierwszy post tutaj, więc na początku witam wszystkich

Piszę, ponieważ nie umiem pójść dalej dopóki nie zrozumiem dokładnie zagadnienia. Chodzi o szeregowe połączenie kondensatorów. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić jak mogę sobie to wyobrazić "namacalnie", dlaczego pojemność zastępcza w takim połączeniu będzie niższa niż pojemność najmniej pojemnego kondensatora?

W przypadku połączenia równoległego jest to dość intuicyjne, bo widzimy, że kondensatory jakby powiększają pole swoich okładek, przez co więcej ładunku się tam zmieści. Natomiast w połączeniu szeregowym wydaje się, że ładunek powinien być równy pojemności najmniejszego kondensatora, a nie mniejszy. Dodam, że dowód w postaci przekształcenia wzorów mnie nie przekonuje. Chciałbym to "poczuć".

Proszę o pomoc.

[marek1707]

Analogią do zwiększania powierzchni okładzin w połączeniu równoległym, jest oddalanie okłądek (lub inaczej zwiększanie grubości dielektryka) w połączeniu szeregowym.

Gdy dwa kondensatory połączysz w szereg masz po kolei: okładzinę A pierwszego, dielektryk, okładzinę B pierwszego, kabelek, okładzinę A drugiego, dielektryk, okładzinę B drugiego. Ten wewnętrzny element (okładzina B, kabelek, okładzina A) nie ma znaczenia i możesz go - usuwając kabelek - zdegenerować do blaszki wsuniętej między grubszy dielektryk. Taka blaszka niczego nie zmienia - dostajesz tylko zwiększoną odległość.

Gdy masz kilka różnych kondensatorów szeregowo, wyobraź je sobie jak takie same powierzchniowo okładziny, ale z różnymi odległościami. Mając jedną pojemność najmniejszą (z największą szczeliną) tak naprawdę głównie on robi przerwę i pojemność wypadkowa będzie na pewno mniejsza niż ten najmniejszy. Lepiej już nie będzie a dokładanie kolejnego kondensatora szeregowo tylko pogarsza sprawę.

[brtk93]

Dziękuję, o to mi chodziło