Skocz do zawartości

Wybór zasilacza laboratoryjnego


Pomocna odpowiedź

Napisano

Stanąłem przed dylematem związanym z wyborem zasilacza laboratoryjnego. Podstawowe kryteria:

• 2-3 kanały;

• Wyjście do 30V;

• Fajnie jak by miał na wyjściu 5-10A przy 12V;

• Cena zamykała się w 2000 PLN netto (jak będzie droższy mówi się trudno).

Przejrzałem ofertę kilku największych sklepów, ale niestety słabo się orientuje w tym temacie więc liczę na pomoc. Zastanawiam się nad TWINTEX TP-30102, ale tak jak pisałem wyżej, nie znam się.

Może przemyśl to raz jeszcze. Jak z pewnością wiesz, jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Zasilacz który będzie jednocześnie precyzyjny, miał małe zakłócenia, duże prądy i szeroki zakres napięć będzie bardzo drogi. A jeśli do tego dodamy np. drugie wyjście (nawet tylko 3.3/5V) lub dwa wyjścia o różnych znakach napięć, zdalne sterowanie/raporty po USB lub UART to cena jeszcze rośnie. A to wszystko się przydaje. Może więc zastanów się nad dwoma urządzeniami. Jeden precyzyjny, możliwie liniowy (w sensie: nie-impulsowy) tak do 15V/1-2A z małymi szumami i ew. z wyjściem dodatnim i ujemnym do bezpośredniego uruchamiania lekkiej elektroniki cyfrowej i/lub analogowej oraz drugi, impulsowy np. 30V/10-20A do napędzania co cięższych projektów typu mostki, silniki, ładowania akumulatorów itp. Każdy z nich będzie możliwie dobry w swojej klasie a nie będzie musiał udawać, że jednocześnie jest tym drugim.

Ja jeszcze podłączę się do tematu - fajnie jeśli zasilacz może być również obciążeniem, niestety jedyny jaki znam kosztuje <2000, ale euro. Może znacie coś tańszego co może pracować również jako obciążenie?

Ja sobie po prostu zrobiłem zasilacz dwućwiartkowy. Może być źródłem, ale może też wciągać prąd. Oczywiście to tylko prototyp - nie mam czasu na dopracowanie szczegółów, ale mimo to często używam go m.in. do testowania ładowarek wbudowywanych w różne moje urządzenia.

Namawiam firmę na symulator baterii Keithley'a, ale skoro już zrobiłem i coś mam, trochę mi argumenty wypadły z ręki 🙂

Na płaszczyźnie I=f(U) masz 4 ćwiartki:

- U>0 oraz I>0,
- U>0 oraz I<0,
- U<0 oraz I>0,
- U<0 oraz I<0.

No i mój pracuje tylko w dwóch ćwiartkach, tj tylko w zakresie napięć dodatnich, ale umie prąd wypuszczać i wciągać.

Gdybym mu zrobił lepsze sterowanie (a nie prosty, filtrowany PWM z procesora) oraz lepszy system zasilania, to dałby radę we wszystkich ćwiartkach, ale taki nie był mi potrzebny.

Może przemyśl to raz jeszcze. Jak z pewnością wiesz, jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Zasilacz który będzie jednocześnie precyzyjny, miał małe zakłócenia, duże prądy i szeroki zakres napięć będzie bardzo drogi. A jeśli do tego dodamy np. drugie wyjście (nawet tylko 3.3/5V) lub dwa wyjścia o różnych znakach napięć, zdalne sterowanie/raporty po USB lub UART to cena jeszcze rośnie. A to wszystko się przydaje. Może więc zastanów się nad dwoma urządzeniami. Jeden precyzyjny, możliwie liniowy (w sensie: nie-impulsowy) tak do 15V/1-2A z małymi szumami i ew. z wyjściem dodatnim i ujemnym do bezpośredniego uruchamiania lekkiej elektroniki cyfrowej i/lub analogowej oraz drugi, impulsowy np. 30V/10-20A do napędzania co cięższych projektów typu mostki, silniki, ładowania akumulatorów itp. Każdy z nich będzie możliwie dobry w swojej klasie a nie będzie musiał udawać, że jednocześnie jest tym drugim.

Pewnie masz rację. Staram się złożyć w miarę uniwersalne wyposażenie warsztatu bo pojawiła się możliwość dodatkowego finansowania (a jak wiadomo finanse lubią się wyczerpywać 🙂 ). Tak jak proponowałeś w ShoutBoxie pewnie zdecyduje się na Rigol DP831 i poszukam czegoś do uzupełnienia.

A jak jest z głośnością pracy tego DP831? Miałem kiedyś oscyloskop Rigola, który pracował bardzo głośno. Zasilacze nawet dobrych firm potrafią dokuczyć, dlatego pytam.

Ja go słyszałem przy okazji prezentacji innego sprzętu innej filrmy. W sali wielkości klasy szkolnej jego hałas nie rzucał się w.. uszy w odróżnieniu od np. dużego oscyloskopu. Ale w zaciszu domowego ogniska nie próbowałem.

Ale masz rację, mam mały, co prawda fantastyczny zasilacz linowy HP/Agilent, który jest głośniejszy niż duży komputer desktop 🙁

Też kupiłem zasilacz Agilenta - ale nawet nie pamiętam jaki model, bo generował tyle hałasu, że leży teraz głęboko w szafie. Jak dla mnie poziom hałasu to dość ważny parametr. Oczywiście jeśli pobieramy 200W to musi być głośno, ale uruchamiając małą płytkę, powiedzmy Arduino - czasem nawet dokładność, czy tętnienia są mniej irytujące niż hałas.

To też jest argument za wybraniem dwóch (lub trzech) urządzeń zamiast jednego "do wszystkiego". Zasilacz dużej mocy ma inne prawa i przy 20A ciężko oczekiwać ciszy i spokoju.

Zastanawiam się jeszcze nad autotransformatorem. Do tej pory pod 230V robiłem coś może 2 razy (ale za każdym razem miałem po kilka prób i wybuch jakiegoś układu) więc zastanawiam się nad czymś co ułatwi mi sprawę testowania układu. Bo wysadzanie korków jest mało efektywne (choć czasem efektowne) i zastanawiam się nad czymś co da mi większą kontrolę niż wkładanie wtyczki do listwy. Ale z drugiej strony nie wiem czy choć raz w miesiącu tego użyje.

Z regulacją mógł bym mu stopniowo zwiększać napięcie i ma dodatkowe bezpieczniki co mam nadzieję choć częściowo uchroniło by przed wywalaniem korków. Dodatkowo mógł bym testować na niższym napięciu a nie od razu w kontakt i 230V.

Jeśli to coś tajemniczego jest przetwornicą zasilacza to polecam 100W żarówkę połączono szeregowo z przetwornicą. Autotransformatorem to mógłbyś sprawdzić napięcie startu sprawnej przetwornicy. Jeśli jest jakieś zwarcie na wejściu przetwornicy to czasami wystarczy minimalna zmiana napięcia, minimalny ruch pokrętłem transformatora, i lecą bezpieczniki. Informacja żadna, taka sama jak przy żarówce.

Bądź aktywny - zaloguj się lub utwórz konto!

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto w ~20 sekund!

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj się »

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się »
×
×
  • Utwórz nowe...